Witajcie kochani po dłuższej przerwie..
Nie mam pojęcia, co działo się ze mną przez okres tej nieobecności żadnego rozdziału na moim blogu. Po prostu nie umiałam, nie mogłam napisać nawet jednego zdania rozdziału..
Zła passa skończyła się dopiero wczoraj blisko północy, a rozdział dokończyłam dzisiaj. Wiem, że musieliście dłużej czekać.
Ponadto usprawiedliwienie napisałam chyba ze dwa dni temu, a przerwa trwa od czwartku.. No i za to również przepraszam.
Dzisiaj otrzymacie ode mnie kolejny rozdział.
Przepraszam Was za chaotyczność całego rozdziału. Niektóre dialogi bez sensu.. Kolejne flaki z olejem, tym razem razy trzy. Beznadziejny rozdział.. Chyba dlatego, że po takiej przerwie.
Podjęłam również decyzję, która zapewne nie spodoba się Wam... Jednakże o niej napiszę już pod rozdziałem.
Teraz tylko chciałam jeszcze dodać, że chociaż NIE MAM jeszcze napisanego kolejnego rozdziału, to mogę Wam powiedzieć, że ten rozdział (20) jest PRZEDOSTATNIM.
Rozdział 20 :
Ale.. Czy umiem mu ponownie zaufać?
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Eddie spojrzał na mnie pytająco. Wciąż trzymał mnie za rękę. Lekko mu ją wyrwałam i szczerze to się ucieszyłam. Mogłam uciec od tej rozmowy. A jak dla mnie, mogłabym jeszcze od niej uciekać kilka bitych tygodni.
- Teraz? - zapytał zniesmaczony, po czym wstał, a ja razem z nim
- Patricio.. - zaczął mówić głos zza drzwi
- Amber? - zapytałam otwierając łazienkę.
- Matko, przepraszam Cię. - przyjaciółka rzuciła na mnie z uściskiem.
- Amber.. - zaczęłam i lekko odepchnęłam przyjaciółkę.
- Kocham Cię wiesz?
- Coś jeszcze? - zapytałam oschle
- Posprzątaliśmy Ci cały pokój. - tłumaczyła się
- Oh, nie musieliście. - mówiłam z ironią znowu patrząc na każdego członka Sibuny
- Ja wiem.. - zaczęła Nina
- Tak, Nino. Ty zawsze wiesz. - spojrzałam na nią złowrogo - Szkoda, że wszystko, wszystko co mówiłaś było nieprawdą i totalną bzdurą. - mówiłam tak oschle, że czułam z każdą minutą, jak coraz bardziej staję się wredniejsza..
Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Nie wiedziałam czyim pomysłem było to grzebanie.. Wiedziałam jednak, że był to najgłupszy pomysł świata.. I teraz niech za to płacą. Stracili w moich oczach baaaaaaaardzo wiele..
- Ja..
- Jesteś liderką Sibuny. Czy tam drugą liderką, czy może sama nie wiem kim.. W każdym bądź razie zawsze byłaś najważniejsza. A tak naprawdę tylko się zgrywałaś. Robiłaś z siebie pośmielisko, nic sama nie umiałaś robić. - patrzyłam jej prosto w oczy. - Tylko Sibuna i Sibuna. Niby ty jako Wybrana, ale każdy wie jak to naprawdę było. Niby nikogo nie narażać,a kto miał przepraszam bardzo też znak?! Nie tylko ty, najważniejsza osobo świata. - nie umiałam się opanować. Wreszcie przerwał mi Fabian
- Patricio! - krzyknął - Chyba już zrozumieliśmy.
- No tak.. Przepraszam, że uraziłam Twoją dumę.. No i dumę twojej dziewczyny. - powiedziałam zgryźliwie. - Nie musieliście się męczyć ze sprzątaniem. I tak nie chcę was już widzieć. - ostatnie słowa z dużą łatwością przeszły mi przez gardło.. I to mnie najbardziej zdziwiło.
- Patricio! - odezwał się Eddie
- Wrócimy do tamtej rozmowy.. - odparłam i wyszłam z pokoju
Postanowiłam, że pójdę do pokoju Mary. Też utrzymujemy dobre kontakty, więc chyba nie będzie zła, jakbym przenocowała u niej. Rano od razu pójdę na trening, a szkołę sobie odpuszczę. Zapukałam do Mary.
- Proszę. - usłyszałam w odpowiedzi
- Maro.. - zaczęłam. - Mogę przenocować u ciebie..?
- Wow, Patricio, ty naprawdę pytasz mnie o zdanie? - zapytała zszokowana
- Okej, nie to nie.. - powiedziałam zrezygnowana
- Ej, czekaj! - podbiegła do mnie - Ale nie ma wolnego łóżka..
- Może być nawet podłoga. - uśmiechnęłam się
- Żartujesz! Śpisz ze mną ! - powiedziała uradowana
- Maro.. Nie uważasz, że to będzie z deka dziwne? - zapytałam, a dziewczyna pokiwała przecząco głową. Kontynuowałam więc - Dwie dziewczyny w jednym łóżku.. Maro, no wiesz.. - gestykulowałam
- Rozumiem, ale nie chcesz być w swoim pokoju, tak?
Przytaknęłam
- Więc.. Nie ma wyjścia. Choć.
I tak o to znalazłam się w łóżku Mary. Tylko bez skojarzeń!
Obudziłam się bardzo wcześnie rano. Była 4.30. Akurat!
Szybko wyszłam z pokoju Mary. Oczywiście nie budząc jej. Poszłam do swojego "apartamentu" zwanego zwykłym pokojem, żeby wziąć jakieś ciuchy i szybko przebrać się na trening. Cichutko otworzyłam drzwi. Wszyscy leżeli na podłodze.. Wyglądali jakby zasnęli podczas rozmowy. Postanowiłam, że jak najszybciej wezmę to co mam wziąć i szybko się wymknę. Bez zbędnych pytań, przeprosin i tak dalej. Musiałam jednak na chwilę wejść do łazienki. Przecież nie będę brudna chodziła. Kiedy już z niej wyszłam, w pokoju nie było Eddiego.
- Cholera. - wymamrotałam.
Szybko wyszłam z pokoju. Szłam jak najszybciej mogłam, ale też bardzo cicho. Wyszłam z Domu Anubisa. Udało mi się wymknąć przed Trudy, która robiła śniadanie. Znowu nic nie będę jadła.. Przynajmniej schudnę. No nie ważne.
Szłam szybszym tempem. Nagle usłyszałam jak ktoś do mnie podbiega. Moje serce zaczęło mocniej walić. Bałam się, że to Sweet. Odwróciłam się pospiesznie i zobaczyłam.. No a kogo? Oczywiście, że Eddiego.!
- Matko, pawianie. Oszalałeś! - krzyknęłam uspokajając swój oddech.
- Miłe powitanie Gaduło. - uśmiechnął się szeroko - Też się stęskniłem.
- Śmieszne? - odwróciłam wzrok i przyspieszyłam
- Powiedzmy, że to zignorowałem.
- Powiedzmy, że to ja Ciebie zignoruję. - tym razem to ja się uśmiechnęłam
- Gdzie idziesz? - zapytał po chwili
- A od kiedy Cię to interesuje?
- Od zawsze. - złapał mnie za rękę, a ja nie protestowałam tylko szłam dalej
- Super.
- Gdzie idziesz? - powtórzył po raz kolejny
- Na trening, no chyba nie do szkoły baranie.
- Patrzę, że coraz milej. Sama? - zapytał
- No jak widzisz miałam tę przyjemność dopóki do mnie nie doszedłeś. - uśmiechnęłam się szyderczo - I szłam sama. Ale do kogoś.
- Kogo?
- Nie do ciebie. - uśmiech nie schodził mi z twarzy
- Do chłopaka?
- Nie, do cymbała.
- W naszym wieku? - wciąż pytał.
- Tak. - skłamałam.
Mina Eddiemu zaraz zrzedła. Prawie leżałam ze śmiechu. Tak mnie śmieszył..
- Oo. Przystojny?
Zaczęłam się śmiać na cały las.
- Bardzo. - wymamrotałam w przerwach w śmianiu się
- Oj no nie nabijaj się ze mnie. - objął mnie w pasie i zwrócił ku sobie
Spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ćwiczę z Patrickiem, baranie. - ponownie zaczęłam się śmiać i odeszłam trochę od Eddiego, żeby już nie trzymał mnie za rękę.
- Patrickiem? - krzyknął - Tym nauczycielem?
- Nie, tym przystojnym chłopakiem ze szkoły.
- Co? - zapytał zdezorientowany
- Tak, tym nauczycielem. - powiedziałam przykładając dłoń do głowy i kiwając nią znacząco.
- Dlaczego ćwiczysz z nauczycielem? - wciąż nic nie rozumiał.
- Prawdziwy baran, prawdziwy.. - szłam coraz szybciej i co jakiś czas skręcałam między drzewami
- Prawdziwa Gaduła, prawdziwa.
- Nie powtarzaj po mnie. - powiedziałam nie odwracając głowy.
- Nie powtarzam.
- Znowu to zrobiłeś.
- Znowu co zrobiłem?
- I znowu..
- Znowu co? - wciąż pytał
- Znowu to.
- To, czyli co?
- To! Eddie to! - zaśmiałam się ponownie.
Chłopak już się nie odzywał.
Doszliśmy do miejsca.
- Nareszcie panna Williamson się zjawiła. Długo trzeba było na Ciebie czekać. - podszedł do nas. - Eddie?
- Pan Patrick? - zapytał zdziwiony
- Po prostu Patrick. - uśmiechnął się i podał dłoń Eddiemu
- Ta. - odparł zmieszany
- Zaczynamy? - zapytałam przerywając ciszę
- Tak. - odpowiedział szybko Patrick
Zaczęliśmy walczyć.
Eddie siedział na trawie tuż przed nami. Ciągle się na mnie patrzył. Aż normalnie zrobiłam się burakiem.
Po jakiś dwóch godzinach ostrej wymiany ciosów Patrcik niespodziewanie złapał mnie za rękę i z całej siły przycisnął do drzewa. Byłam przestraszona. Eddie nie wiedział co ma robić. Podbiegł do Patricka, ale ten z całej siły go odepchnął.
- Co ty robisz? - krzyknęłam próbując złapać oddech
- Jesteś coraz słabsza Patricio. - patrzył mi prosto w oczy i coraz mocniej przyciskał do drzewa
Próbowałam mu się wyrwać
- Walka jest bliżej niż możesz sobie to wyobrazić. Nie uratujesz ich, przez to, że jesteś słaba. Przejmujesz się nimi. Czujesz coś do nich. Są dla ciebie jak rodzina.. Zrobili ci takie świństwo, a nadal coś czujesz. Musisz za to zapłacić. - złapał mnie za szyję i ponownie jego uchwyt stał się bardziej mocny i dosadniejszy, a ja straciłam przytomność..
...
Ledwo otworzyłam oczy. Nie wiedziałam ile czasu minęło od tego zajścia. Podniosłam z wielką trudnością głowę. Obejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie mogła dojrzeć Eddiego. Szybko wstałam, już nie zważając na ból z każdego ruchu. Byłam cała pokaleczona od konaru drzewa. Na szyi miałam mocny znak od rąk Patricka. Błądziłam wzrokiem po okolicy. Nigdzie nie widziałam Eddiego. Zaczęłam z całej siły go wołać. Odpowiadała mi cisza i mocno wiejący wiatr. Było bardzo ciemno. Leżałam tu cały dzień. Krzyczałam wniebogłosy. Nie wiedziałam co się dzieję. Szybko zaczęłam biec w stronę akademika. Wleciałam tam, a na holu wszyscy stali w szeregu tuż za Victorem.
- Williamson, gdzieś ty się podziewała! - krzyknął
- Jest Eddie?! - pytałam i krzyczałam jednocześnie
- Nie. - spoważniał - Pan Sweet wziął go do siebie do domu.
- Kiedy?
- Rano.
- Rano poszedł ze mną. - nie rozumiałam co się dzieję.
- Coś ci się przewidziało . - dotknął mojego ramienia.
Zrozumiałam, że to podstęp.
Spojrzałam w stronę osób stojących w holu. Nigdzie nie widziałam Sibuny!
- A gdzie reszta osób? - zapytałam, a z mojego oka niespodziewanie wypłynęła łza
- Kto ? - zapytał z uśmiechem na twarzy
- Nina, Amber, Fabian, Joy, Alfie, KT! - krzyczałam
- Pan Sweet również ich poprosił. - twarz Victora oblał jeszcze większy uśmiech
- Gdzie oni są! - krzyknęłam dosadniej - Jerome, Mara co tu się dzieje!? - zwróciłam się do przyjaciół
- Patricio.. - zaczęła Mara - Powinnaś się położyć. Może chcesz u mnie? - zapytała również z uśmiechem na twarzy
- Co tu się do cholery dzieje?! - po raz kolejny krzyczałam
***
Biedna wybrana.. Wszyscy przeciwko niej. Nie poradzi sobie. Czy obejdzie się bez walki? I tak i tak wygram ja..
***
Wybiegłam ze szkoły.
Nie wiedziałam co się dzieje... Nagle usłyszałam głos w głowie....
******************************************
No i koniec rozdziału. Gorąco zapraszam Was do kolejnego, ostatniego rozdziału.. OPOWIADANIA.
Bardzo Was przepraszam, jednakże podjęłam decyzję o zakończeniu tego opowiadania.
Mam pomysł na końcówkę, bardzo tajemniczą i też po prostu kończącą loveinhouseofanubis.blogspot.com.
Ogłaszam to z wielką przykrością.
W przyszłości, może nawet w roku szkolnym założę nowy blog, z nowym opowiadaniem.
Do tego w najbliższych dniach zacznę już normalnie prowadzić blog z Łucją. Także.. Może o mnie nie zapomnicie?
Przy kolejnym rozdziale, specjalne podziękowania. ;*
Czekam na długie komentarze.
Uwielbiam Was.
Paulina, Niunia xoxo
PS. Łucja, mam nadzieję, że jednak odezwiesz się do mnie, nie zważając na moją decyzję.. Zapomnisz o tym szantażu..
Love.
Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versalite Blogger Awards . Szczegóły na moim blogu : http://opowiadania-tda-by-pat-and-nina.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZapraszam na nowy 13 odcinek. Liczę na opinie.
UsuńTo osttanie części mych opowiadań.
Jesteś okropna!Chcesz skończyć to opowiadanie?Nie możesz kontynuować tej historii tworząc nowe przygody?
OdpowiedzUsuńAlbo w sumie...Zakładaj nowego bloga.Też może być.
Rozdział świetny!
Fajna wymiana zdań między Pat i Eddie'm XD
Mara szczera.Dwie dziewczyny w jednym łóżku.A co tam?
No i co by tu jeszcze napisać?Hmm...
Czekam na kolejny rozdział!Dawaj go szybko!
No i pamiętaj,że Peddie ma być razem,a jak nie będzie to ja Cię znajdę i Ci szczele patelnią w łeb!Nie żartuję
No to pisz tam szybciutko nowy rozdział *.*
Niesamowity i Cudowny!<33
OdpowiedzUsuńCzemu odchodzisz? Zaraz będę płakać!
Peddie ma być albo przyjdę razem z Wyraźnie inną i razem z nią walniemy Ci w łeb! Ja też nie żartuje!<33
Jeszcze raz cudo!<33
♥♥♥
cudooo <333
OdpowiedzUsuńPEDDIE :***
czekam na next ;**
szkoda, że odchodzić ;(
Świetneeeee!
OdpowiedzUsuńŁooo ja Cię!
OdpowiedzUsuńCudownaaa częśc *.*
A no własnie: PEDDIE MA BYĆ RAZEM ! ZROZUMIANO?
Albo zacznę Cię nawiedzać :)
CZekam na nexta mycha ;3
Geniaaalny <33
OdpowiedzUsuńco ja tu mogę pisać? po prostu lowciam Twoje opowiadania a ty na pewno o tym wiesz ;) mam nadzieję, że nie zakończysz pisać swoich przepięknych opowiadań <3 i peddie ma być razem
OdpowiedzUsuńtrudno mi uwierzyć że niedojść że to koniec (być może) tda to jeszcze to koniec Twoijego rozdzialu :( będę tęsknić ale przynajmniej możemy gadać na gg :)
rozdzial cudoooooooooooowny <3 peddie forever!!!!!!!!!!!! ma być
razem albo przyłączam się do innych i walne w ciebie patelnią xd
~fanka Twojego bloga i fanka tda~
Uuuu!Miałam dziś wcale nie wchodzić,ale postanowiłam wejść tak dosłownie na chwilę i patrzę, a tu nowy rozdział!<3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to będzie ostatnie, ale nowy blog... ulala... może być nieźle ;)
Rozdział bardzo mi się podobał.Czy tylko mi się tak wydaje, że Patricia będzie walczyła z Jakem(jak się pisze z Jejkiem?Jakem?Jake'm.... xD i don't no ;) )
No więc Jake, będzie z nią walczył?
Um... tajemnicza końcówka... intrygujące... cóż mi pozostaje jak tylko wyczekiwać nexta?
Cóż... mam dziwne wrażenie, że pod koneic Mara została zahipnotyzowana xd,albo wtajemniczona w to wszystko...ale stała by po stronie Victora?!Nieeeee
Peddie będzie razem, ja to wyczuwammmm
te ich słodkie sprzeczki i to przerażenie Eddiego :przystojny?w naszym wieku? xd
Hahhahahahhahahahah
Pozdrawiammmm lady ;D
<3<3<3
Czekam,czekam,czekam.
<3<3<3
Twoja ~ Fanka ~ ( ps.gg mi szwankuje :p)
No nie, nie możesz, nie możesz... Blogger straci taką wybitną młodą pisarkę ;(. Nie możesz...
OdpowiedzUsuńKońcówka, nie powiem, przeraziła mnie.
Gdzie Eddie i Sibuna!?
I Patrick ją zaatakował? Jak to? Sweet razem z nimi -.-' . Z Victorem i resztą.
A co do tego ma Mara i Jerome?
Ci źli? Jak to ?
Nie wierze, że to przedostatni rozdział. Po prostu nie wierze.
Tak jak to napisałam z kilka razy na początku komentarza nie nożesz... no ja cię błagam. Klęczę przed tobą na jednym kolanie (drugie jest chore i nie zegne je xD) podnoszę ręcę do góry jak do modlitwy i błagam Cię o kontynuację.
Chyba się rozpłaczę. Głupi Chochliczek nie potrafi panować nad emocjami.
No ale.. nie możesz.... nie możesz zrobić tego mi, nam i temu blogowi. No ejj :'(((
Zapraszam do mnie http://violetta-opowiadanie1.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńP.s Masz super bloga!!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsuper czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńWspaniały <333..Nie ma słów po prostu żeby opisać ten rozdział...
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam to wszystko co Patricia mówiła do Sibuny, chciało mi się płakać...
Jak to Patrick ją zaatakował? Wow, tego to ja się po nim nie spodziewałam..
Szkoda że to już przedostatni rozdział na tym blogu, bo był on jednym z moich ulubionych..
Na pewno będę wchodzić na bloga, którego będziesz prowadzić z Łucją, i zawsze będziesz
mogła liczyć na moje komentarze i odwiedziny...Ten rozdział był chyba jednym z najlepszych <333
Jeszcze raz bardzo mi przykro że to już prawie koniec tego bloga..;(
Czekam na ostatni już rozdział na tym blogu...:( Mam też taką małą prośbę...
Gdybyś mogła nie usuwać noga ponieważ kiedy będzie mi smutno chciałabym sobie jeszcze poczytać twoje opowiadania <3
PS...Zapraszam do mnie...Jest już opowiadanie 34..http://hoa-scenariusze-tda.blogspot.com/..Liczę też na komentarz :)
Pozdrawiam Ania
super czekam na nexta
OdpowiedzUsuń